2017 rok był 5 lat temu... Przez ten czas zmieniło się naprawdę wiele. Ale nie zmieniło się jedno: Przez te 5 lat megakilof towarzyszył mi na każdym kroku i przynosił szczęście i dostatek każdemu miejscu w którym się z nim pojawiłem. W letnim skwarze południowej kalifornii kopaliśmy nim studnię aby dostarczyć życiodajną wodę na jakże spragnioną w tamtym czasie powierzchnię. Zimą przekopywaliśmy zamarźniętą ziemię północnej alaski, aby nieść pomoc zaginionym podróżnikom, zaskoczonym przez śnieżycę na szlaku. W parnym, wilgotnym środowisku amazońskiej puszczy megakilofem walczyliśmy z agresywnymi plemionami łowców głów, pragnącymi naszej krwi. Na bliskowschodniej pustyni w ogromnym upale kopaliśmy w poszukiwaniu ropy. Udało się. To wszystko nie byłoby możliwe bez megakilofa. Teraz, gdy starość dopadła człowieka i moja najczęstsza podróż prowadzi do fotela przy kominku, snuję opowieści o moich przygodach moim wnukom, a kilof nadal leży u mego boku. Tyle lat, tyle wspomnień, a to wszystko dzięki Tobie, autorze. Odmieniłeś życie milionów. Dziękuję.